2. more faith

                                                                   „PATRICK”
W lesie było ciemno. Może nawet za ciemno. Bardziej przypominał zarośniętą puszcze, cichą i złowrogą. A przecież lasy powinny być z natury urocze, romantyczne i poetyckie na swój sposób. Ten bynajmniej do takich nie należał.  Kolor poszycia był zgniłozielony, gdzieniegdzie przewijały się odcienie brązu i szarości. Całość, delikatnie okrywała puchowa pierzyna gęstej jak mleko mgły .

Coraz bardziej zagłębiał się w sam środek lasu. Był ponury i szary dzień. Mijał po drodze zbutwiałe drzewa, które we mgle przybierały prawdziwie demoniczne kształty. Czuł się coraz gorzej.  Na sercu czuł ucisk, jakby ktoś go miażdżył od środka. Już chciał zrezygnować, wycofać się! Wyjść! Uciec i przyznać się, że nie odnalazł tego, i że się poddaje! Kolejna wilgotna pajęczyna oplotła każdy centymetr jego twarzy. Szybkim, zamaszystym ruchem próbował ją z siebie ściągnąć dysząc przy tym coraz szybciej. Niestety pajęczyna była wszędzie, mokra i klejąca. Próbował iść na przód. Wystające gałęzie drzew co chwila drapały do krwi jego nogi, ręce, a niektóre, bardziej zuchwałe zacinały mu twarz i plątały długie włosy. Wiedział że musi iść dalej, że już nie ma odwrotu i wtedy, nagle zobaczył ją…

Piękna, roziskrzona w promieniach słońca, leśna polana. Przykryta czerwono-niebieską poświatą maków i chabrów. Była tak zachwycająca wśród otaczającej jej brzydoty, że aż zapierało dech. Im bardziej się do niej zbliżał, tym mocniej i szybciej chciał się na niej znaleźć. Zatopić się w niej! Poczuć ciepło, poczuć ukojenie i spokój. Utonąć w tej żywej zieleni. Był już mocno zmęczony. Bolał go każdy mięsień w jego ciele. Czuł na twarzy ciepło krwi sączącej się z jego ran. Ledwo oddychał, a ciężar na sercu coraz bardziej go przygniatał. Ostatkiem sił przyspieszył kroku! Zbliżając się zauważył jakby polana gasła.Było coraz ciemniej… Kwiaty brązowiały, z drzew opadały liście i nawet śpiew ptaków milknął. Gdy już się na niej znalazł nie było po niej śladu. Piękny obraz , który miał przed oczami jeszcze chwile temu, zniknął.

-Nie! Proszę, nie! -udało mu się wykrzyczeć z ochrypniętego gardła. Oczy robiły się coraz większe, a źrenice coraz ciemniejsze – Znowu Cię nie ma! Znowu nie zdążyłem! -krzyknął chowając zapłakaną twarz w dłonie.

Jego stopy poczuły miękkie podłoże pod sobą. -Pewnie mech!-pomyślał. Mech był tu wszędzie. Obrastał każdy kawałek lasu i tłamsił każdą formę życia.

Po chwili zaczął się delikatnie zapadać. Spojrzał w dół i z przerażeniem odkrył, że to nie mech, a coś w rodzaju bagna powoli zaczyna go wciągać. W momencie otrzeźwiał i wszystkie zmysły działały ze zdwojoną siłą. Próbował się ratować. Szybkim ruchem próbował wyswobodzić nogę. Jednak jak tylko robił krok, zapadał się jeszcze bardziej. Jego tragiczna sytuacja pogarszała się z minute na minute. Zatapiał się coraz bardziej! W miarę jak próbował walczyć, przyspieszał swoje nieszczęście. Kiedy bagno sięgało mu już do brody wiedział, że mu się nie uda. Poddał się… Serce wyło mu z rozpaczy! Kolejne łzy spływały mu po policzkach mieszając się z błotem. Był sam…

-O ironio losu! Całe życie szukałem choć chwili samotności wśród tych wszystkich ludzi, a teraz umieram sam. Zawsze odchodzimy w samotności. A ja nic po sobie nie zostawię.- zapłakał. Powoli zaczynało mu brakować powietrza. Dusił się. Zapadał się w ciemność. Przed oczami nic już nie widział. Nie było żadnego światła, tunelu i bliskich mu ludzi. Była tylko ciemność i cisza…. wszechogarniająca cisza…

Coś chwyciło go za rękę! Czuł jej ciepło, właściwie to wręcz parzyło go w dłoń! Pewnym, mocnym uściskiem prawie zmiażdżyło mu palce. Czuł w tym dotyku niebywałą moc, siłę i pewność. Mozolnie i powoli ciągnęło go do góry! Coś nie pozwalało mu umrzeć! Gdy toczyła się heroiczna walka o jego życie zdołał usłyszeć nad swoją głową cichy, kobiecy głos:

           „Jeszcze nie! Cholera, jeszcze nie Twoja pora! Wracaj! Wracaj do mnie!!”

Jedno mocne szarpnięcie i znalazł się poza bagnem, zachłannie łapiąc każdy kęs powietrza. Dalej nic nie widział. Był jak nowo narodzone dziecko, do którego powoli docierają bodźce z otaczającego go świata. Jego oddech wracał do normy. Serce biło jak oszalałe, powodując niemal ból w klatce piersiowej. Dalej dyszał. Jego ciałem wstrząsały drgawki. Łzy spływały mimowolnie po policzku.

Poczuł ciepło na swojej skórze. Promienie słońca na twarzy. Usłyszał śpiew skowronka! Znowu żył! Było pięknie!

-Patrick! Cholera otwórz oczy!- skupił się, brwi mu się zbiegły w jedną. Nie znał głosu. Nigdy go nie słyszał! Nie znał tej kobiety. Ona znała Jego! Uratowała go! Usilnie próbował głos dopasować do kogoś, kogo znał w przeszłości. Poznał przecież tyle kobiet podczas koncertowania ze swoją rodziną, jednak i to nie pomogło. Nie znał tego pewnego, władczego i mocnego głosu, który co chwile każe mu otwierać oczy!!

Leżał na miękkim mchu, który po doświadczeniu z błotem, wydał się miły, niczym pierzyna w zimowy poranek. Zmusił się i spojrzał przed siebie, prosto w niebo. Nieba wprawdzie nie zobaczył, natomiast widział wpatrujące się w niego ze strachem, parę najpiękniejszych, najbardziej zielonych oczu, jakie w życiu widział. Próbował skupić na nich uwagę i dostrzegł maleńkie miedziane plamki na tęczówkach, które przypominały małe iskierki ognia na tle soczystej zieleni. Były takie magiczne, nierealne, ulotne. Nie potrafił dostrzec twarzy. Jakby była rozmazana. Nie było to ważne. Zatopił się w zieleni jej oczu. Ostatkiem sił próbował wstać, spojrzeć na kobietę dokładniej. Lepiej jej się przyjrzeć, spojrzeć na jej twarz. Kim była? Cholera, kto to jest?! Coś go szarpnęło! I znowu! Coś go ściskało za ramiona i mocno nim potrząsało!

– Patrick! Paddy wstawaj! Spóźnimy się na poranną modlitwę! Wstawaj natychmiast! Powinni mi płacić za to codzienne budzenie cię i słuchanie przez pół nocy twoich krzyków! No już, wstawaj i idziemy, bo znowu nam się dostanie za spóźnienie.

-Wiktor, skup się! Jesteś w klasztorze od czterech lat, ze mną od trzech i dalej nie dotarło do Ciebie że nikt ci nie będzie płacić za budzenie mnie? -Paddy posłał mu uśmiech od ucha do ucha. -A poza tym, drogi przyjacielu, robisz to w ramach posługi, -zachichotał- jako pomoc bliźniemu!

-Ładna mi pomoc bliźniemu! Patrząc na ciebie, nie widzę jakoś potrzebującego bliźniego!-powiedział Wiktor z przekąsem, kiedy Patrick się przebierał.

– Bo zaczynam się przyzwyczajać do moich snów. Przywykłem do tego, że moja dusza nie daje za wygraną. A im bardziej staram się nie myśleć, tym bardziej mi nie wychodzi.- Paddy posłał przyjacielowi kuksańca w bok i powoli kierowali się do drzwi. Pierwszy wyszedł Wiktor a Paddy zamykał za nimi drzwi i jak każdego dnia omiatał wzrokiem cele klasztorną.

Ściany miała szare. Lubił ten kolor, wyciszał go. Tego bardzo potrzebował. Po ferii barw jakich doświadczał, grając przed laty ze swoją rodziną, ten szary dawał mu ukojenie. W celi  znajdowały się dwa łóżka, mała lampka, biurko na którym leżały niedbale ułożone książki, a na nich spoczywał czarny różaniec. Nad drzwiami wisiał krzyż, a po przeciwnej stronie było małe okno. Na nim właśnie stała jedyna forma życia. Mała sadzonka klonu. Przyniesiona przez Paddiego, który od tamtej pory próbuje utrzymać drzewko przy życiu. Uratował je, choć sam nie wiedział czemu. Obserwował ogród i widział małą roślinkę wśród ogromnych drzew i krzewów. Wiedział, że nie przeżyje i musiał ją  ratować! Chociaż ją może ocalić! A skoro sadzonka żyje i rośnie to może i dla niego jest nadzieja? Może jemu też się uda?

Ta myśl coraz bardziej kiełkowała w jego sercu. Coraz częściej ośmielał się marzyć. Godziny, które spędzał na kontemplowaniu swojego jestestwa wydłużały się z tygodnia na tydzień. W głowie, w myślach od długiego czasu, tak jak i dzisiaj, miał tylko jedno. Zieleń. Zieleń zgniłych liści, zieleń mchu i żywą zieleń JEJ oczu.  Pełnych nadziei, wiary i miłości, a wśród nich złote iskierki radości. Nie potrafił zrozumieć.

-Paddy! Paddy, słyszysz?- z zamyślenia wyrwał go Wiktor. Zmierzali właśnie do sali modlitewnej, do której prowadził szeroki, jasny korytarz.

-Idę już, spokojnie. Znowu miałem ten sen- wyszeptał Paddy.- znowu te drzewa, mchy,bagna i…-nie dokończył, chowając twarz w dłoniach.

– I ona? -Zapytał Wiktor

-No ona! -Patrick krzyknął odrobinę za głośno- A właściwie, jej oczy.

-Ale czyje oczy Paddy? Czyje?

-Myślisz, że gdybym wiedział, dalej katowałbym się co noc? Gdybym wiedział, spałbym spokojnie.- dodał już do siebie.

Wiktor wywrócił jedynie oczami i machnął na Patricka. Dochodzili już do sali modlitewnej, a tu obowiązywała kompletna cisza i powaga miejsca. Przekraczając próg świątyni odczuł chwilowy spokój. Działo się tak codziennie i było ratunkiem po nocnych koszmarach. Chwilowym ukojeniem.

Uklęknął.

Zamknął oczy.

Próbował oczyścić umysł. Próbował porozmawiać z Bogiem. Modlił się, ale nic nie słyszał. W sercu było pusto. Nie potrafił już modlić się i zdarzało się to coraz częściej.

                                             „Wracaj do mnie!”

Cały czas to słyszał. Echem odbijało się w każdym kawałku jego ciała. A serce milczało. Już wiedział co powinien zrobić. Wiedział gdzie powinien iść! Nie czekając na koniec modlitwy wstał, przeżegnał się i szybkim krokiem wyszedł z klasztoru. Po 10 minutach znalazł się na skraju urwiska skalnego, z którego do morza było jakieś 300 metrów. Stał na samym jego końcu. Zamknął oczy i głośno wciągnął powietrze, pozwalając by morska bryza wypełniła jego płuca. Poczuł słony smak na ustach. Już nie wiedział czy to morska sól czy jego łzy. Spojrzał w dół i kilka łez spadło na skały.

-Czy teraz też mnie uratujesz? -wyszeptał…

22 komentarze Dodaj własny

  1. ~ania pisze:

    Fiona idziesz jak burza z kolejnym rozdziałem. Oby dalej takie tempo. Szkoda mi Paddiego, widać ze facet mocno zagubiony. ciekawe jak wyjaśnisz motyw kobiety w jego snach skoro sie nie znaja. I powinnien juz uciekać z tego klasztoru, bez sensu tam siedzi. Pisz kobieto pisz bo fajnie sie Ciebie czyta

    Polubienie

  2. ~Anna Krk pisze:

    Kochana pisz dalej,bo zapowiada sie ciekawie i chcemy wiecej:-).Paddy jakis zagubiony i skąd zna jej oczy??? No kurna pisz,pisz,pisz..dziekuje za nowe opowiadanie:-). PS.pozdrawiam Anie K.:-)

    Polubienie

    1. Fiona pisze:

      Jak miło was gościć dziewczyny! Fajnie! Przynajmniej wiem ze dla kogoś pisze! Moge zdradzić ze minute po północy kolejna część bedzie. Dużo nowych postaci tak wiec zapraszam do czytania i komentowania.
      Paddy zagubiony bo nie umnie znaleźć sobie miejsca w życiu. A oczy…. tego nie zdradze poki co. wiemy na pewno ze jej nie zna! Musi być gotowy zeby się z nią zmierzyć. Ps: również pozdrawiam Anne K. (moją chyba pierwszą fankę). Piszcie komentarze dziewczyny kochane :*

      Polubienie

    2. ~Marta Joanna pisze:

      Przeczytałam jednym tchem 🙂 Wspaniale i tajemniczo 🙂 jak ja się ciesze ,ze nie muszę czekac na kolejny rozdział 🙂 ale fajnie jest tak czytać o Paddym w zakonie , juz wyobraznia mi pracuje 🙂 gdy tylko znajde moment jade z kolejnymi rozdziałami 🙂

      Polubienie

  3. ~ania pisze:

    Dawaj nową część bo się doczekać nie mozemy! Szkoda że nas tak mało ale sadzę ze plotka pojdzie po internetach i zabłyśniesz moja droga. Jak tylko nie obniżysz lotów to bedzie się działo 😀

    Polubienie

    1. Fiona pisze:

      Mam pomysł na to opowiadanie wiec chyba nie obniże lotów…. choć to wy oceniacie! bede się starać. Póki co mam nadzieje ze trzymam was w napięciu 😀

      Polubienie

  4. ~Anna Krk pisze:

    Wow.to w takim razie sie nie kładziemy spać tylko czekamy na kolejną część :-).suuuuperrrr 🙂 🙂 🙂

    Polubienie

    1. Fiona pisze:

      miód na moje serce! jeszcze 10 minut, Ostatnie poprawki robie 😀

      Polubienie

      1. Fiona pisze:

        Ania licze na komentarz po przeczytaniu kolejnej częsci 😀 dziel się emocjami i wnioskami. Są dla mnie bardzo ważne!!!

        Polubienie

  5. ~Anna Krk pisze:

    Kochana bedziemy komentowac:-).mialam zrobic sobie kawe czekajac na nową część, ale jednak wybralam piwko:-).dawaj dawaj :-).

    Polubienie

  6. ~agula pisze:

    Dlaczego mam wrażenie,że znamy się z autorką? Czuję,że znam ten styl,że osoba udziela się na blogach lub coś kiedyś napisała! Pomysł trafiony……choć muszę przyznać bardzo trudny!Wiem jak nie łatwo wejść w czyjś umysł i pisać wewnętrzne monologi!
    Chylę głowę! Postaci nie będę oceniać,bo za wcześnie! Pozdrawiam autorkę

    Polubienie

    1. ~Fiona pisze:

      Nawet nie wiesz ile znaczą dla mnie Twoje słowa!!! ♥ Dziękuję Ci że doceniłaś moje wewnętrzne monologi i metafory, którymi to opowiadanie jest przepełnione!! A jak przeczytałam „chylę głowę” to prawie mnie ścięło z nóg !! Czuje się mega zaszczycona!!! Pozdrawiam bardzo ciepło!!!
      Ps. Aga nie pisałam nigdy! To mój pierwszy blog i pierwsze i opowiadanie w życiu 😀

      Polubienie

  7. ~Ola pisze:

    No ciekawy pomysł, nie powiem. Agula, też mam wrażenie, ze znam autorkę. Styl też coś mi mówi. Może po prostu autorka chce zachować anonimowość, zobaczymy. Ciekawe, o co chodzi z tymi oczami, co on widzi, w jaki sposób itp.

    Polubienie

    1. ~Fiona pisze:

      widzi oczy i tyle. poki co sa dla niego jedynie symbolem. Nie doszukuje się jeszcze głębszego znaczenia…. póki co 😉
      Ps:. Ola super że jesteś 😀

      Polubienie

  8. ~Ola pisze:

    A! Jeszcze akcja rozgrywająca się w Warszawie, to lubię!

    Polubienie

    1. ~Fiona pisze:

      powiedz że u Ciebie też warszawa? 😀

      Polubienie

      1. ~Ola pisze:

        Oczywiście, ze Warszawa 🙂 Dużo nas łączy, a pewnie i jeszcze więcej 😉

        Polubienie

  9. ~annweg pisze:

    Oooo czulam ze to sen i sama bym takiego nie chciała. Paddy w klasztorze ech widac że pogubiony. Ciekawa jestem co dalej…

    Polubienie

    1. ~Fiona pisze:

      🙂

      Polubienie

  10. ~Marta Joanna pisze:

    Genialnie napisane , szczegòły snu Padzika mnie wbiły w fotel 🙂 wszystko sobie wyobraziłam czytajac 🙂 super ,ze kolejne rozdziały czekaja , bede w kazdej wolnej chwili czytac 🙂 Brawo Fiona 🙂

    Polubienie

  11. ~Natalia pisze:

    Uuu…. Paddy w zakonie W dodatku z zaburzeniami lękowymi, no nieźle 😉
    Świetna część, ten sen opisany genialnie. Lubię takie wątki to podchodzi pod psychologię 😉
    Sorry za to ale nie potrafię się powstrzymać ‚przez te oczy te oczy zielone oszalałem’ … Hahaha … A to będą oczy Poli 😉

    Polubienie

    1. Fiona pisze:

      Paddy zakonnik z popapranymi snami. 😀
      Dziękuję ci kochana za miłe słowa 😀
      Nie masz za co sorry. Padzik oszaleje i to jest pewność 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz